Miało być tak pięknie, a w wersji na Switcha wyszło drogo i po prostu słabo.
Panzer Dragoon to gra z 1995 roku, za którą odpowiadał zespół należący do SEGI – Team Andromeda. O jakości gry wypowiadać się nie będę, bo grałem dopiero w przygotowany przez polskie MegaPixel Studio – Panzer Dragoon: Remake, które w roku 2020 wylądował na wszystkich platformach. Do gry wydanej przez spółkę Forever Entertainment nie ma się co czepiać, za to do wydania pudełkowego od Limited Run Games już tak.
Wydawca fizycznej wersji poczuł zarobek, więc zestawów i elementów jest dość sporo. Sama gra na Switcha i PlayStation 4 z kolorową książeczką za 40 dolarów, Classic Edition z dodatkowym pudełkiem wzorowanym na tych z Segi Saturn za 60 dolców, muzyka z gry na płytach analogowych z autografem kompozytora Saori Kobayashi lub bez, płyta CD z OST i zestaw wszystko w jednym. Fajnie, tylko okazało się, że obiecywana kolorowa książeczka w wersji na Switcha nie mieści się w pudełku, więc Limited Run Games… jej nie dało.
Jak podpowiedział mi ktoś na Twitterze, trzeba się do nich odezwać, wtedy doślą. Ale chwila. Czy nie mogli jej po prostu dorzucić do paczki, niekoniecznie w środku opakowania z grą? Tym sposobem wybierając wersję Classic Edition płaci się 20 dolarów więcej za kawałek plastiku i dodatkową okładkę. Z drugiej strony, zamówienie jest po prostu niekompletne. A przecież gracze za nie zapłacili.
Mimo to Panzer Dragoon na Switcha już się wysprzedał – a był dostępny tylko w zamówieniach przedpremierowych. Można za to zamawiać wersję na PlayStation 4, tu ta możliwość skończy się 17 stycznia. Jak obiecują ludzie z Limited Run Games, pudełko PS4 pomieści wspomnianą instrukcję. Do tego jest dwustronna okładka, wzorowana na tych z SEGI Saturn. No i standardowo do wszystkich wersji jest dorzucana kolekcjonerska karta.