Cieszmy się starym Bulletstormem, bo tak szybko odchodzi. Właściciel marki – Gearbox Software – przed premierą remastera Bulletstorm: Full Clip Edition postanowił uśmiercić znany wszystkim pierwowzór.

Dlaczego? To zapewne wiedzą ich księgowi. Pierwotny Bulletstorm co prawda wymagał GFWL, ale działał i wyglądał całkiem nieźle. I był o wiele tańszy. Wydana w 2011 gra kosztowała na Steamie 20 euro, czyli jakieś 85 zł. Pojawiał się też w wyprzedażach i czasami w różnych bundlach. Teraz wchodzimy na sklep, sprawdzamy Bulletstorm: Full Clip i wyskakuje 39,09 euro (167 zł) i to w promocji, bo normalna cena wynosi 45,99 euro (196 zł). Trochę drogo jak za remastera. Nie trzeba być orłem z matematyki by wiedzieć, że 39/45 euro to znacznie więcej niż 20. Gearbox Software wykonało prostą matematykę i postanowiło wyeliminować tańszą „konkurencję”. Raz – ludzie mogli kupować pierwowzór przez pomyłkę, dwa – widząc różnicę cenową byliby skłonni nie kupić wcale lub wziąć tę za 50 procent ceny remastera. Podobnie ma się sprawa ze sklepami Origin czy GOG, gdzie gra także wyparowała.

Dla ścisłości. Jeśli ktoś posiada pierwotnego Bulletstorma w swojej kolekcji, ma go nadal. Może grać i cieszyć się tańszą wersją. Z tego co widziałem w dyskusjach na Facebooku, są pewne problemy z Origin, bo część osób grę ma, inni ją stracili. Myślę, że kwestią czasu będzie przywrócenie jej do bibliotek, bo wydawca nie ma prawa odbierać kupionego za własne pieniądze tytułu z kolekcji.

Gearbox Software znane jest z podobnych akcji. Było tak chociażby z przejęciem marki Duke Nukem 3D, usunięciem edycji Megaton i zastąpienie jej dwukrotnie droższą World Tour. I to nie pierwszy i nie ostatni wydawca, który czyni takie kroki. Kasa musi się zgadzać, a stety-niestety mają do tego pełne prawo.

Comments

comments