Creepy Jar to kolejna ekipa na mapie polskiego gamedev-u, która podobnie jak Strange New Things powinna wzbudzić spore zainteresowanie. Takich debiutantów w kraju nie mamy zbyt wielu.
Oba zespoły zostały stworzone przez byłych pracowników Techlandu (zadziwiający jest taki odpływ ważnych pracowników) i skupiać się będą na produkcjach z większym budżetem. Nie mówimy więc o skromnych indykach. Creepy Jar pracuje aktualnie nad Green Hell, symulatorze przetrwania w dżungli amazońskiej. Gra zmierza na PC, a w późniejszym czasie również na PS4 i Xboksa One. Premiera planowana jest na I kwartał 2018 roku. Nie będzie to AAA tylko „premium indie”. Nieco mniejszy tytuł, ale wykonany na najwyższym poziomie. Troszkę jak niedawno wydany Hellblade od Ninja Theory.
Finanse Creepy Jar – inwestor i wejście na giełdę
Studio od innych debiutantów różni się również tym, że od samego początku istnienia potrafiło pozyskać duże pieniądze na stworzenie gry. Już teraz udało się pozyskać kilka milionów złotych od dwóch funduszy, które mają obecnie łącznie 37% udziałów w nowej spółce. W IV kwartale planowany jest również debiut na giełdzie NewConnect i pozyskanie kolejnych środków na realizację następnego projektu. Trwają również rozmowy z potencjalnymi wydawcami.
Jak nowej ekipie bez żadnej gry udało się zdobyć takie finansowanie? Niektórzy marzą o państwowych dotacjach rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, a Creepy Jar ledwo zaczyna i już ma kilka milionów złotych na rozwój. Wszystko ze względu na założycieli studia. Są to osoby przez lata związane z Techlandem i mające na koncie takie hity jak Dead Island czy Dying Light. Dla inwestora to wystarczająco dużo umiejętności i doświadczenia, aby zainwestować spore kwoty.
Obecnie Creepy Jar zatrudnia 10 osób plus dodatkowych freelancerów. Spółka chce się skupiać na grach survivalowych umieszczonych w ekstremalnym środowisku naturalnym.