Był sobie polski piłkarz, z epizodem w Ekstraklasie, który z pasji pisał też książki. Któregoś dnia obudził się rano i stwierdził, że na ich podstawie chce zrobić grę.
To nie scenariusz hollywoodzkiego filmu, a prawdziwa historia Pawła Leśniaka, założyciela studia Layopi Games. Porzucił on karierę sportowca, by przenieść do wirtualnego świata swoją powieść „Równowaga”. Co więcej, na starcie nie miał o tym zielonego pojęcia. Devil’s Hunt ma być pierwszą grą z planowanej trylogii, a podczas targów gamescom zaprezentowano krótki grywalny fragment z powstającej już trzy lata gry akcji.
Prowadzący pokaz u rosyjskiego wydawcy 1C Company rozpoczął prezentację od słów: „to nasza najważniejsza gra”, więc o czymś to świadczy. A przypomnę, że na gamescomie pokazywali sporo produkcji, w tym kilka polskich. Co więcej, gra była reklamowana na wielkim banerze w holu głównym, gdzie odbywał się gamescom oraz w strefie konsumenckiej. Po kilku ciekawych rozmowach z twórcami miałem okazać ograć krótkie demo gry, w której przedstawiona jest wojna pomiędzy aniołami z demonami. Bohaterem jest mężczyzna o imieniu Desmond, który jest rozdarty między obiema stronami. Jak wynika ze scenariusza, ma on z nimi bardzo wiele wspólnego. O Devil’s Hunt szerzej pisałem już wcześniej, więc przejdę od razu do mięsa.
Jest to liniowa gra akcji, w której – przynajmniej w demie – trafiałem na małe zamknięte areny, gdzie pojawiali się kolejni przeciwnicy. A jako, że Devil’s Hunt jest grą akcji, działo się sporo. Pierwsze mięso armatnie rozniosłem w krótką chwilę, w czym pomogły demoniczne moce Desmonda, głównego bohatera. Dołożyć do tego można kilka ciosów specjalnych i masakra stała się faktem. Z miejsca zakochałem się w wyjątkowo brutalnych finisherach. Wbicie butem głowy w ziemię, rozerwanie gardła czy kopniak w klejnoty rodowe zakończony wyrwaniem czarnego serca. Fani brutalności w grach już teraz powinni zanotować ten tytuł. Początkowi człekokształtni przeciwnicy byli tylko rozgrzewką przed nadciągającymi demonami. Było trudniej, specjale strzelały jeden za drugim, bo w demie przygotowanym na gamescom były dostępne wszystkie i ładowały się wyjątkowo szybko. Małe trzęsienie ziemi, uderzające zasięgowo fale – zabawa była przednia. Ale czy to wystarczy? Pod koniec dema pojawił się demon wielkości autobusu, więc jest szansa na konkrety. Ekipa Layopi Games musi tylko dopracować animacje głównego bohatera, na co zresztą zwróciłem im uwagę.
Mimo, że była to pre-alfa, czyli bardzo wczesna wersja gry, prezentowała się naprawdę dobrze. Co prawda nie było wyjących dusz i kotłów z gotującymi się grzesznikami, ale od razu wiadomo, że nie jest to przyjazne miejsce. Może i jest liniowo, ale wygląd lokacji od razu daje znać, że jeśli wybierałeś się na niedzielny piknik, to konkretnie pomyliłeś adresy. Porozrzucane kości, skały, lekka mgła, rozgrzane węgle i wodospady lawy. Tak wygląda wizja piekła według powieści Pawła Leśniaka. Słowa nie są w stanie opisać tego, co miałem przyjemność widzieć, więc koniecznie zobaczcie poniższe wideo. Początki są naprawdę obiecujące, więc liczę, że pod koniec przyszłego roku dostaniemy naprawdę udaną grę z ciekawą historią. Bo prócz wyglądu, właśnie opowieść jest mocną stroną Devil’s Hunt.
Na koniec muszę podziękować ekipie Layopi Games za możliwość rozegrania partyjki, ciepłe przyjęcie i wiele ciekawych rozmów, dużo powyżej przeznaczonego na to czasu. Oczywiście będę monitorował postępy, więc możecie liczyć na kolejne informacje o Devil’s Hunt. Gra ma trafić na PC, PlayStation 4 i Xboksa One pod koniec 2019 roku.