Jedna recenzja Layers of Fear 2 mówi o wielkim horrorze, druga o sporym rozczarowaniu. Jaka jest prawda?

Szczerze mówiąc, nie wiem. Ja zdecydowanie jestem po stronie tych, których Layers of Fear 2 zachwyciło. Jestem wielkim fanem poprzedniej części i Observera. Nie narzekam więc na to, że w dużym stopniu niewiele się w tej serii zmieniło. Nadal jest to liniowy walking simulator z jump scare’ami na każdym kroku. Projektanci Bloober Team mają jednak szczególną umiejętność zrobienia tego w wyrafinowany sposób. Gra nie jest więc irytująca przez swoje tanie sztuczki, a faktycznie straszy i utrzymuje gracza w ciągłym napięciu.

Widać jednak, że w Layers of Fear 2 jest więcej korzystania ze sprawdzonych pomysłów niż tworzenia nowych. Przechodząc grę nie czułem, abym w jakimś miejscu zobaczył coś oryginalnego. Na pocieszenie można napisać, że Bloober Team nie wydaje nowej gry co roku, a więc między kolejnymi premierami da się nieco odpocząć od konkretnych sposobów straszenia. Nadal jednak ciśnienie znacznie rośnie kiedy trzeba się odwrócić. W tej serii nigdy nie można być pewnym, że za nami nie ma czegoś strasznego.

Pierwsze Layers of Fear miało tę przewagę, że miało dużo świeżości. Pomysły były oryginalne i zaskakujące. Kontynuacji już tego brakuje. Wielka szkoda, bo właśnie efekt zaskoczenia jest kluczowy w straszeniu. Cała reszta jest jednak na znacznie wyższym poziomie. Gra wygląda ślicznie i zachwyca zróżnicowanym designem. Umieszczenie akcji na pokładzie statku wycieczkowego nie spowodowało, że lokacje szybko zaczęły się nudzić. Zresztą wystarczy spojrzeć na screeny poniżej. Niemalże każdy pokazuje zupełnie inne otoczenie. Na to więc nie można narzekać.

Jeszcze większe wrażenie zrobiło na mnie udźwiękowienie. Z jednej strony jest to jak zwykle wspaniała muzyka Arkadiusza Reikowskiego, który z każdą kolejną grą prezentuje coraz wyższy poziom. Na wielkie słowa pochwały zasługują również dźwięki otoczenia. Wszystko brzmi perfekcyjnie, ciężko i mrocznie. Do tego genialny Tony Todd, który zagrał tajemniczego reżysera. Lepiej nie dało się dobrać głosu do tej postaci. To wszystko razem sprawia, że Layers of Fear 2 oferuje niesamowity, ciężki klimat grozy. To jeden z największych atutów gry.

Wysoki poziom można zaobserwować również w warstwie fabularnej. Scenariusz trzyma wysoki poziom, nawet jeśli przez pierwszą połowę gry trudno powiedzieć o co chodzi. Wtedy jest więcej straszenia niż opowiadania historii. Dopiero od trzeciego aktu (razem jest ich pięć) wszystko zaczyna się składać w całość. Czy jest lepiej niż w pierwszej części? Trudno powiedzieć, ale na pewno nie jest gorzej. Wielu recenzentów narzekało jednak, że niektóre sceny były zbyt abstrakcyjne. Niemalże zawsze mają one jednak swoją symbolikę, którą niestety czasami trudno zrozumieć. To jednak niczym nie różni się od dwóch poprzednich horrorów Bloober Team.

Zaskoczyło mnie tylko to, że Bloober Team był dosyć oszczędny w promowaniu gry. Na ten moment dostępny jest tylko jeden trailer prezentujący grę w akcji. Powyżej wklejam więc krótkie wideo, które nagrałem na Xboksie One. Lepsze to niż nic. Widać jednak na nim jaki klimat czeka na każdego, kto sięgnie po Layers of Fear 2. Podsumowując, mam nadzieję że mimo oszczędnej kampanii marketingowej gra znajdzie odpowiednio duże grono odbiorców. Pierwsza część ma kilkumilionową sprzedaż. Tym bardziej dziwi, że Bloober Team nie promował kontynuacji z większą pompą.

Recenzja Layers of Fear 2 – werdykt

Absolutnie polecam. Layers of Fear 2 to świetny, klimatyczny horror z ciekawą historią i dobrym zakończeniem. Nie ma tyle świeżości co pierwsza część, ale pod niemalże każdym względem wchodzi na wyższy poziom. Dostępne recenzje sugerują jednak, że niektórzy mogą ocenić grę mniej optymistycznie niż ja. Za różnicę w gustach nie biorę jednak odpowiedzialności.

Comments

comments