Sukces Red Game Without Great Name był sporym zaskoczeniem, zwłaszcza dla osób grających w poprzednią produkcję iFun4All (Die!Die!Die! #pamiętamy). Okazało się jednak, że krakowskie studio potrafi robić dobre gry. Green Game musiało to tylko potwierdzić.
Od razu uprzedzam, że nie będzie to zbyt długa recenzja. Kilka tygodni temu dokładniej opisywałem mechanikę Green Game: TimeSwapper i zainteresowanych tematem odsyłam do tego tekstu. Teraz skupię się tylko na moich wrażeniach z kilku ostatnich poziomów. Te szczególnie mocno nie zmieniły mojej opinii na temat najnowszej produkcji iFun4All.
Red Game Without Gret Name to bardzo udana gra logiczna, którą przeszedłem przy jednym podejściu. Wprawdzie nie trwało to zbyt długo (jakieś dwie godziny), ale nie zmienia to faktu, że polecam tę produkcję każdemu. Jeśli tylko nie masz alergii na łamigłówki, będziesz bawić się fantastycznie. W przypadku Green Game: TimeSwapper twórcy podjęli trudną decyzję. Zamiast rozwijać koncepcję, zdecydowali się na zupełnie nową mechanikę. Brawa za odwagę. Niestety pomysł na Red Game był znacznie ciekawszy.
Z Green Game jest ten problem, że nie miałem najmniejszej ochoty grać tak długo, aż nie zabraknie mi nowych plansz. Po kilku levelach musiałem wyłączyć grę i wrócić do niej po jakimś czasie. To absolutnie nie ten sam poziom co Red Game. Nie oznacza to jednak, że jest to słaba gra. Wręcz przeciwnie, bawiłem się całkiem nieźle, ale nigdy nie dam sobie wmówić, że poprzednia produkcja była gorsza.
Część graczy może jednak Green Game oceniać odrobinę lepiej niż Red Game. iFun4All zdecydowało się na nieco inną budowę poziomów. Jest ich o 10 mniej niż w poprzedniej części, ale są znacznie bardziej rozbudowane. Pozwalają również na dojście do finiszu na kilka różnych sposobów. Na mnie nie robi to wrażenia, ale wiem, że część osób na pewno doceni pracę twórców.
Wnioski z tej krótkiej recenzji są proste. Jeśli nie miałeś do tej pory kontaktu z serią koniecznie zacznij od Red Game. To świetny tytuł, z którym będziesz się bardzo dobrze bawić. Jeśli nadal ci mało, pozostaje Green Game. To udana, ale jednak nieco słabsza produkcja. Jeśli jednak czerwona gra nie przypadła ci do gustu to zawsze jest nadzieją, że zielony okaże się przyjemniejszy.