Życie historie pisze, niestety nie wszystkie kończą się happy endem, zwłaszcza jeśli do skóry dobierze ci się amerykańskie korpo z armią bezwzględnych prawników. Tak było z jednym z rodzimych studiów.

Amerykanie to specyficzny naród, z manią sądzenia się o co popadnie i prawnym zastrzeganiem wszystkiego jak leci. A co, stać ich. Niestety w tej „zabawie” są ofiary, które nie posiadają na koncie milionów zielonych prezydentów i armii smutasów w garniturach, więc równorzędna walka pozostaje pobożnym życzeniem.

POCZĄTKI STEAMVILLE

Dwa lata temu warszawskie studio Telehorse stworzyło przyjemną grę Steampunker, mobilną przygodówkę w klimatach steampunk. Mariusz Szypura i Jacek Kąkolewski chwalili się nią gdzie popadnie, jeździli na targi (w tym nasze PGA), zbierali nagrody i wyróżnienia i wszystko szło w dobrym kierunku.

Po tym sukcesie padł pomysł, by stworzyć grę trzymającą się tematyki i uniwersum, ale z inną mechaniką. Początki tego pomysłu przedstawia mi Jacek Kąkolewski:

„Przygotowujemy nową grę w steampunkowym klimacie. Akcja toczy się w mieście, więc szukamy dobrze brzmiącej nazwy przeciętnej miejscowości. Steam City odpada, nie chcemy kojarzyć się z Sim City. Rozważamy Steamtown i Steamburg, aż w końcu pada nazwa Steamville. W samych Stanach Zjednoczonych są dziesiątki miejscowości, których nazwy kończą się na -ville.”

Mariusz Szypura zjeżdża cały świat, prezentuje demo Steamville m.in. na Casual Connect w San Francisco, Tokyo Game Show czy poznańskim PGA. Gra zyskuje na popularności, nawet w Polsce pojawiają się pozytywne publikacje, a po TGS pisze o nich Touch Arcade zamieszczając fragment gameplay’u. I tu pozytywna historia się kończy.

AMERYKAŃSKA KORPORACJA

Powstała w 2007 roku Zynga to notowana na giełdzie papierów wartościowych amerykańska korporacja. Zatrudnia tysiące osób, a w wartą miliardy spółkę zainwestowało m.in. samo Google. Ich specjalizacją są gry społecznościowe, wypełnione po brzegi mikropłatnościami. Jeśli posiadacie konto na Facebooku, to powinniście kojarzyć ich grę FarmVille. Mogliście nawet w nią nie grać – w końcu nie każdy czuje się rolnikiem, a nawet jeśli, to do genialnego Harvest Moon: Back to Nature im jeszcze daleko. Dlaczego wspomniałem o Facebooku? Bo jakiś geniusz w Zyndze wpadł na pomysł, by zaspamować ludzi, którzy w znajomych mają osoby grające w FarmVille. Komunikaty, prośby i masę innych komunikatów tworzonych przez grę – wszystko w zamian za korzyści wewnątrz FarmVille. I nie miało znaczenia czy grałeś czy nie. Wystarczy, że twojemu znajomemu zależało na monetach – jeden klik i Facebookowi przyjaciele dostawali tonę spamu. Doszło do tego, że Facebook musiał zmienić swój regulamin, gdyż liczba oburzonych użytkowników rosła lawinowo. Zynga wielokrotnie jest też oskarżana o kopiowanie pomysłów i kluczowych aspektów innych gier, ale zbytnio się tym nie przejmują.

SPÓR PRAWNY

Wracamy do Polski. Steamville ma się dobrze i do czwartego kwartału 2015 roku wszystko rozwija się jak należy. Do dnia 27 października. Wtedy to prawnicy Zyngi przesyłają pismo z żądaniem zaprzestania używania nazwy Steamville do końca miesiąca. Twierdzą, że używanie takiej nazwy narusza ich własność intelektualną.

Dla amerykańskiej korporacji to oczywiste, że jak stworzyłeś grę FarmVille, CastleVille, ChefVille, CityVille, FishVille czy The Ville, to nikt na świecie nie może używać jakiejkolwiek nazwy z końcówką -ville. I nie ma znaczenia, że Steamville to zupełnie inny gatunek niż mikropłatnościowe społecznościówki Zyngi i że to nawiązanie do poprzedniej gry Steampunker.

„Założyciel Zyngi Mark Pincus odrzucił krytykę, twierdząc, że konkurujący ze sobą twórcy gier wideo zawsze wymyślają podobne tytuły dla każdego gatunku gry.” – Wikipedia.org

Warszawski Telehorse nie odpuszcza i postanawiają odpowiedzieć:

„Wyjaśnialiśmy, że nasza gra w żaden sposób nie przypomina ich produktów, a nazwa nie jest zbieżna z żadną ich gier. Sprawdziliśmy reputację Zyngi i okazuje się, że nie jesteśmy pierwszymi do których się zwracają. Problemy mieli twórcy takich gier jak Blingville, Quackville  Pyramidville czy Dungeonville. Niestety, prawnicy Zyngi uchodzą za wyjątkowo skutecznych. W kolejnym mailu przypominają, że Zynga zarejestrowała w Europie słowo >ville< co spowodowało wygrane sprawy przeciw Clubville i Toonsville. Swoją drogą, zakres w jakim Zynga opatentowała to słowo powoduje, że zagrożeni mogą być np. producenci koszulek z napisem >I love Seville<” – wyjaśnia Jacek Kąkolewski.

Okazuje się, że zastrzeżone w 2011 słowo „ville” prócz branży gier skrajnie mocno ogranicza producentów odzieży, działalność sportową i kulturalną, a absurd idzie jeszcze dalej:

„Urządzenia i przyrządy: naukowe, żeglarskie, geodezyjne, fotograficzne, kinematograficzne, optyczne, wagowe, pomiarowe, sygnalizacyjne, kontrolne, do ratowania życia, do celów dydaktycznych; Urządzenia i przyrządy elektryczne przewodzące, przełączające, transformujące, akumulatorowe i kontrolno-sterujące; Urządzenia do nagrywania, transmisji lub reprodukcji dźwięku lub obrazu; Magnetyczne nośniki danych, płyty (dyski) z nagraniami […]” – a to tylko mały fragment.

Chcesz koszulkę z napisem „Kocham Aston Ville” – możesz mieć problem, „Najlepszy horror to Amityville” – prawnicy Zyngi już na ciebie czekają. Boję się myśleć co będzie dalej. Świetny film Larsa von Triera „Dogville”, serial BBC „Psychoville”, bazujący na postaci Supermana od DC Comics „Smallville”, konkurujące z Springfield w The Simpsons sąsiednie miasteczko „Shelbyville”, „Danville” z Fineasza i Ferba… Brzmi absurdalnie? Prawnicy Zyngi na pewno to rozpatrywali, w końcu priorytet to zarabianie kasy. Z gier czy pozwów – nie ma znaczenia, ważne jest saldo.

STEAMBURG

Na zakończonej ostatnio konferencji White Nights w Helsinkach studio Telehorse zdobyło kolejne wyróżnienie. Niestety, na statuetce nie zobaczycie nazwy Steamville.

„Mimo, że uważamy żądania Zyngi za absurdalne, podejmujemy decyzję o zmianie nazwy. Nie mamy środków na obsługę prawną ewentualnego procesu, a czas wolimy poświęcić na tworzenie gry. Jak mawiał trener Łazarek nie warto kopać się z koniem.” – podsumowuje Kąkolewski.

Korpo wygrało, niestety. Mam nadzieję, że Steamburg będzie kontynuował pasmo sukcesów warszawskiego studia.

Boję się tylko, że któregoś dnia jakiś korpo-moloch wyda grę ze słowem -burg na końcu. Farmburg, Castleburg, Chefburg, Cityburg, Fishburg czy The Burg… Burger King i chyba każda inna BURGerownia, może mieć nie lada problem. Bawiąc się i idąc po idiotycznej skrajności, w przyszłości mogą mieć problemy inne polskie studia. Warszawska ekipa MoaCube stworzyła grę Solstice, Zynga ma Solstice Arena, CI Games w portfolio ma Lords of the Fallen, amerykanie – War of the Fallen, Marcin Lewandowski pracuje nad Speedway Manager, korpo – NFL Showdown: Football Manager, łódzkie Wastelands Interactive ma Worlds of Magic, giełdowa spółka – Mall World…

Comments

comments