Znacie ten moment, w którym gra teoretycznie nie jest dla Was, ale bardzo się staracie, aby udało się do niej przekonać?
Wierzę, że jeśli ktoś wpisze się w grupę docelową Here Be Dragons, będzie zachwycony tą grą. Na pewno wszystkich powinien zachwycić oryginalny i bardzo efektowny design. Gra ma swój styl i czerpie z tego wiele korzyści. Jest również humor, który niektórych może rozbawić (do mnie akurat nie trafia). Najważniejszych atutem gry jest jednak rozbudowana i wciągająca mechanika. Aby jednak cieszyć się nią, prawdopodobnie trzeba być dużym fanem planszówek.
Główna mechanika Here Be Dragons opiera się na rzucie kośćmi. Od tego zaczynamy każdą turę. Teraz musimy przypisać kostki (a konkretnie wynik na nich) do poszczególnych pul na planszy. Pozwalają one korzystać z dodatkowych umiejętności naszego statku czy czasowo bądź na czas całej misji wzmocnić pancerz lub zwiększyć zadawane obrażenia. Kluczem do sukcesu jest odpowiednie ich wykorzystanie. Przykładowo każdy (Ty i SI) musi wykorzystać tyle kostek ile ma jednostek. Załóżmy, że wylosowała się jedna z sześcioma oczkami. Jeśli przeciwnik nie ma jak jej wykorzystać (nie ma pola do przypisania jej), warto zostawić tę kostkę dla niego. Skoro przeciwnik nie będzie mógł zrobić z niej użytku, otrzyma obrażenia.
Here Be Dragons szybko uczy gracza tego, że warto dłużej się zastanowić i zacząć kalkulować. Niekiedy ważniejsze od własnej strategii jest liczenie kostek i szukanie takiego rozwiązania, które maksymalizuje nasze korzyści – np. zacznie pojedynek od zadania przeciwnikowi obrażeń. To kompletnie nie mój świat. Nie gram w planszówki i unikam gier, które stosują podobne mechaniki. Mimo wszystko Here Be Dragons potrafiło mi dać sporo przyjemności. Były momenty, w których to kombinowanie bardzo mi pasowało.
Niestety jest też druga strona medalu. W niektórych misjach zdarzało się, że od pewnego momentu nie mogłem strzelać kulami armatnimi na początku mojej tury. Przeciwnik atakował, a ja traciłem kolejkę. Do teraz nie wiem dlaczego. Bywały też inne, pojedyncze sytuacje w których nie do końca rozumiałem co dzieje się na ekranie. Pewnie w jakimś stopniu jest to efekt tego, że gra ma bardzo dużo mechanik i zależności, które wpływają na siebie. To jednak nie usprawiedliwia sytuacji, do której dochodziło. O dziwo poprosiłem o opinię znajomego, który ograł wcześniej grę. Mimo to nie potrafił mi pomóc i wyjaśnić dlaczego dochodziło do takich sytuacji.
Inny problem Here Be Dragons to wysoki poziom trudności, którego obawiałem się w tej grze. Na pierwszą misję, z którą miałem ogromne problemy natrafiłem dosyć szybko. Wtedy na szczęście z pomocą przyszła możliwość obniżenia poziomu trudności (wprowadza on ułatwienie w jednej z mechanik). Dzięki temu moja przyjemność z gry znacząco wzrosła. Nagle zacząłem przechodzić kolejne etapy i szybko opanowałem mechanikę. To był ten moment, w którym Here Be Dragons bardzo mi się podobało. Potem jednak pojawił się kolejny trudny pojedynek, z którym nie mogłem sobie poradzić. Mimo iż ciągle zmieniałem taktykę, nie widziałem szans na pokonanie bardzo trudnych przeciwników.
Mimo kilku problemów widzę w Here Be Dragons spore pokłady grywalności. Przed podjęciem decyzji o zakupie radzę jednak dokładnie zastanowić się czy taki model rozgrywki to właśnie to, czego jesteś fanem. Jeśli jednak trafi się miłośnik planszówek czy gier turowych, bez wątpienia znajdzie wiele radości w produkcji ekipy Red Zero Games. Chociaż mi kilka rzeczy przeszkadzało, w swojej grupie docelowej Here Be Dragons będzie bardzo popularne.