Najlepsza polska gra na Switcha, której nie znajdziemy na innej platformie? Rywalizacja w tej kategorii jest równie ekscytująca co śledzenie kto wygra Lotto Ekstraklasę w sezonie 2017/2018.
Jeśli ktoś nie jest na bieżąco z rodzimą ligą piłkarską wyjaśniam, że w minionym sezonie rywalizacja o miano najlepszej drużyny w Polsce było nazywane wyścigiem żółwi, ślimaków lub ewentualnie innych bardzo wolnych stworzeń. Podobnie wygląda to w przypadku rodzimych produkcji wydanych tylko na Switcha. Kandydaci są, ale żaden nie zrobił zbyt wiele, aby zasłużyć na miano udanej gry.
Switcha używam od kilku miesięcy. O sprzęcie zdanie mam raczej kiepskie i niestety rodzime produkcje tego nie zmieniają. Jak możecie zobaczyć na naszym spisie, który z każdym miesiącem ciągle się wydłuża, polskie studia chętnie wydają swoje gry na platformie Nintendo. Na liście można znaleźć kilka świetnych tytułów jak Layers of Fear, Bulb Boy, Serial Cleaner czy Sky Force. Problem w tym, że wszystkie dostępne są też na innych konsolach (często trafiły tam znacznie wcześniej), a więc nie ma powodu, aby kupować dla nich Switcha. Na pewno nie jest nim niższa jakość oprawy wizualnej. Postanowiłem więc bliżej przyjrzeć się tym, w co nie da się zagrać bez platformy Nintendo.
Niektóre niżej opisane gry pojawiły się w sprzedaży już jakiś czas temu, ale z różnych względów nie było okazji lub czasu ich zrecenzować. Na osobny tekst załapało się tylko Urban Trial Playground (ewentualnie jeszcze Paper Wars, ale to port z PSP). Jak widać po treści wielu powodów do zachwytu nie było. Co z pozostałymi grami, które ciągle mają status exclusive na Switchu? O nich poniżej.
Castle of Heart – 7Levels
Z jakiegoś powodu czekałem na ten tytuł. Castle of Heart to action platformer 2,5D, w którym sterujemy średniowiecznym rycerzem. Zasadniczy problem tej gry to fakt, że nie jest ona szczególnie dopracowana. Ciężko cieszyć się z walki jeśli ogranicza się ona głównie do wciskania jednego przycisku. Machaniu mieczem nie towarzyszą również jakiekolwiek atrakcje – efekty wizualne, realistyczne animacje czy chociaż satysfakcjonujące dźwięki (przypomnijcie sobie jak brzmi rozwalenie głowy przeciwnikowi w Gears of War, to będziecie wiedzieć co mam na myśli). Wszystko jest więc bardzo proste, schematyczne, w identycznych lokacjach, z identycznymi przeciwnikami.
Podobnie wyglądają kwestie elementów platformowych. Nie ma tam niczego pasjonującego, bo ciężko tak określić proste skakanie z jednej belki na drugą. Jednocześnie mechanika nie jest szczególnie dopracowana. To samo tyczy się walki. Nie czułem, abym miał pełną kontrolę nad postacią, przez co wpadnięcie w przepaść w jakiejś banalnej sytuacji było dosyć częste. Wtedy też wychodziło, że rozmieszczenie punktów kontrolnych mogłoby być nieco lepsze. Grę ratuje jednak ostatni patch, który dodał łatwy poziom trudności. Dzięki niemu przeszedłem całe Castle of Heart nie niszcząc po drodze konsoli z nerwów. Przed łatką już na trzecim poziomie zaczynałem się irytować. Nie chcę nawet myśleć co robiłbym na „normalu” w czasie walk z bossami.
Łatwy poziom trudności sprawia, że Castle of Heart da się przejść bez wyrywania włosów z głowy, ale niekoniecznie będzie to pasjonująca rozrywka. Najlepiej o poziomie gry świadczy fakt, że czasami po prostu biegłem przed siebie i omijałem przeciwników, aby nieco szybciej przejść do kolejnego miejsca. Pozycja tylko dla najwierniejszych fanów Switcha i to tylko na sporej promocji.
Mad Carnage – Drageus Games / QubicGames
To jest ciekawa historia. Mad Carnage zapowiadało się na papierze na całkiem niezły tytuł. Miała to być strategia turowa w klimacie Mad Maksa. Brzmi fajnie, prawda? No to spójrzcie na gameplay. Prosta plansza, a do tego równie mało skomplikowana mechanika. Gra ekipy Drageus Games powinna trafić w pierwszej kolejności na mobilki (gdzie ostatecznie wylądowała jakiś czas po debiucie na konsoli Nintendo). Tam jednak nie ma głodnych kolejnych tytułów fanów Switcha, którzy wciągną wszystko co tylko wyląduje w eShopie.
Największy problem Mad Carnage to poziom trudności. Po kilku etapach doszedłem do wniosku, że przy tak mało skomplikowanej mechanice jest tylko jeden sposób na to, aby pokonać przeciwników. „Zabawa” polega więc na szukaniu go metodą prób i błędów. Gra powinna mi pozwolić na swobodne pokonywanie kolejnych plansz. Zamiast tego wielokrotnie powtarzałem kolejne poziomy, aby szukać optymalnego sposobu ich przejścia. Czasami wyglądało to tak, że po dwóch ruchach daną jednostką było już wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie. Dochodziło też do absurdalnych sytuacji. Jeden z pojazdów nie ma działka, może jedynie taranować przeciwników. Krążyłem więc nim dookoła jakiejś skały, aby podjechać do wroga w odpowiedni sposób. Wyglądało to komicznie. Inna sprawa, że czasami trudno było mi zrozumieć dlaczego mam tak ograniczone możliwości poruszania sią. Przykładowo ja zawrócić nie mogę, ale przeciwnik robi to kiedy tylko będzie miał taką potrzebę.
Castle of Heart otrzymało aktualizację z łatwiejszym poziomem trudności. Mad Carnage już nie. Kiedy ostatnio grałem w produkcję Drageus Games, strasznie wkurzało mnie ciągłe powtarzanie jednego poziomu i szukanie sposobu na to, aby wreszcie go przejść. Jak wtedy wyłączyłem sprzęt tak nie wróciłem do Mad Carnage od dłuższego czasu. Nie wiem czy zmuszę się, aby wreszcie to przejść.
Grid Mania – FX Valley / QubicGames
Kolejna produkcja z portfolio QubicGames. Grid Mania to mało skomplikowana pod względem oprawy wizualnej i mechaniki gra logiczna. Celem gracza jest przestawianie kulek, aby znalazły się w odpowiednim miejscu. Twórcy przygotowali 170 wymagających poziomów. Poziom trudności faktycznie jest całkiem wysoki. Sam dosyć szybko się przez to zniechęciłem do dalszej zabawy. Każdy kolejny level był na tyle trudny, że po jego skończeniu po prostu nie chciało mi się zaczynać kolejnego. Swoją zabawę z Grid Mania zakończyłem w takim sam sposób jak z Mad Carnage – w pewnym momencie utknąłem i zrezygnowałem z dalszej gry. Zostały mi do przestawienia dwie ostatnie kulki i mimo dziesiątek kombinacji nie mogłem tego przejść.
Grid Mania niestety jest daleko w tyle za innymi grami logicznymi. Wiele z nich wyróżnia się chociażby oprawą wizualną. Najlepszym przykładem jest oczywiście rodzima Archaica. Nawet niedawno wydane Star Swapper, mimo prostej mechaniki, oferuje bardzo atrakcyjną warstwę wizualną. Z kolei Michał Pawłowski czy Maciej Targoni w swoich genialnych gierkach jak Hook, Push, klocki czy Zenge łączą estetyczną, minimalistyczną grafikę z prostymi pomysłami na rozgrywkę i genialnie wyważonym poziomem trudności. Na tym tle Grid Mania wygląda jak produkcja, którą gracze zainteresowani grami logicznymi bez żalu mogą pominąć.