W maju tego roku rzeszowskie studio Acram Digital zajmujące się przenoszeniem planszówek w świat cyfrowy zostało zbanowane na Steamie za wystawianie fałszywych recenzji. Nie minęło wiele czasu, by produkcje polskich twórców ponownie pojawiły się na platformie Valve.
Wystawianie recenzji z kilku kont to fatalny pomysł, zwłaszcza, że konsekwencje mogą być nieodwracalne olbrzymie. Niestety jeden z członków zespołu Acram Digital rzucił wyzwanie Steamowi i sromotnie przegrał. Valve bez problemu odkryło próby oszustwa i studio zostało zbanowane. Sprawa załatwiona, więc księgowi cyfrowego monopolisty mogli wrócić do liczenia pieniędzy. Ale jakiś czas temu jeden z naszych Czytelników poinformował mnie, że sytuacja uległa zaskakującej zmianie. W końcu zaradność to nasza cecha narodowa. Jak nas doskonale podsumował Michał „Bonzaj” Staniszewski ze studia Plastic w filmie dokumentalnym „Twórcy światów”: „No bo my potrafimy rozpalić ognisko za pomocą scyzoryka i zegarka”.
Po wpadce z fałszywymi recenzjami studio na swojej stronie internetowej opublikowało przeprosiny z informacją, że wraz ze Steamem szukają rozwiązania.
„Jak być może wiesz, nasze konto Steam zostało zawieszone na czas nieokreślony. Serdecznie przepraszamy za tę niedogodność i za to, co zostało zrobione przez jednego z naszych członków. Zdajemy sobie sprawę, że był to niedopuszczalny błąd. Wielu twórców gier wie, jak ważne są te recenzje i jak wpływają na cały system Steam. Niepowodzenie w recenzjach czasami oznacza koniec dla niezależnych firm. Ta kwestia jest teraz omawiana z władzami Steam w celu znalezienia optymalnego rozwiązania.”
Włączyłem Steama i wpisuję tytuł „Istanbul” – gry studia Acram Digital i jest, można ją bezproblemowo kupić. „Eight-Minute Empire” – gotowe do zakupu, „Steam: Rails to Riches” dostępne od ręki. Jak widać ban Steama jest wart tyle, co obietnice polityków. Każda z gier ma znikomą liczbę recenzji (10, 28 i 36), więc możliwe, że to było wspomniane rozwiązanie ustalone ze Steamem, o czym informowali twórcy. Jak wynika z danych dostępnych przy grze, współtwórcą produkcji Acram Digital i równocześnie wydawcą jest warszawska firma Mobo Studio. To także może być przyczyną małej liczby recenzji i ponownego pojawienia się ich gier na Steamie, bo wtórnie opublikowana gra startuje przecież od zera. Czyżby ban zabraniał publikacji, ale samo Valve znalazło sposób na jego ominięcie? Na oficjalnej stronie internetowej Mobo Studio przeważają aplikacje: gadający zegar, nauka wiązania krawata, wyniki loterii, kalendarz cyklu menstruacyjnego dla kobiet i dwie proste produkcje na starsze telefony. Zero informacji o cyfrowych wersjach gier planszowych, czyli tym, w czym się specjalizuje Acram Digital, a Mobo Studio jest – jak twierdzą twórcy – współproducentem i wydawcą.
Sytuacja co najmniej dziwna, więc zwróciłem się do bohaterów tego tekstu. Zapytałem o sposób przywrócenia na Steam i konsekwencje jakie ich spotkały. I okazuje się, że dla księgowych Valve ważniejsze są drobniaki, niż dbanie o uczciwość i przejrzystość na własnej platformie.
„Mobo Studio i Acram Digital zawsze ściśle ze sobą współpracowały. Valve nałożył sankcje na Acram, nie na gry, które są tworem zarówno Mobo jak i Acram. Nie ukrywamy i nie ukrywaliśmy tego nigdy. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Po pół roku walki z papierologią i dokumentacją, oraz wymiany maili między nami, wydawcami i Valve, zaskutkowało tym, że oficjalnym wydawcą gier na Steamie jest Mobo Studio. […] Nie próbujemy ukryć przeszłych wydarzeń, żałujemy ich i radzimy sobie jak możemy z konsekwencjami. Po prostu staramy się robić swoje, dostarczać graczom jak najlepsze gry. Nie wypieramy się afery z komentarzami, ale też nie żyjemy tą sprawą” – napisał mi Antoni Ratusiński, Community Manager w Mobo Studio.
Mam strasznie mieszane uczucia. Z jednej strony każdy zasługuje na drugą szansę, jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Podoba mi się postawa Acram Digital, które publicznie za to przeprosiło. Z drugiej, manipulując recenzjami oszukuje się klientów – graczy, czasami nawet fanów, którzy mogą się nimi sugerować. Zrozumiałe jest, że w śmietniku jakim stał się Steam, przy blisko 30 premierach dziennie, wybić się jest ekstremalnie ciężko, ale walczyć trzeba jakością produktu, a nie oszustwem. A takie przypadki będziemy nie tylko piętnować, ale też o nich mówić na głos. W końcu od kogo gracze mają się tego dowiedzieć, jak nie od nas.
Gra „Istanbul” w czerwcu trafiła na Androida i iOS a w produkcji jest wersja na Switcha. Jak widać, studio Acram Digital jakoś sobie radzi. Sprawdziłem i np. oceny w App Store nie wyglądają podejrzanie, bo jest ich aż 334 i dają średnią 4.8/5, a na Steamie jest ich jednak znikoma liczba.
I tylko tak się zastanawiam. Jaki sens ma dawanie bana przez Valve, jeśli później te same produkcje, stworzone przez tych samych ludzi, pojawiają się ponownie na Steamie? Czy twórca platformy jest tak pazerny na te 30% prowizji od sprzedaży i uważa, że to drobne przewinienie? A może czas kary minął lub sami próbują obejść własny regulamin? Albo po ludzku, może po prostu dają drugą szansę? Z tym ostatnim żartowałem, przecież to korporacja.