Techland nadal mocno wspiera wydane w 2015 roku Dying Light. Do tej pory były to różnego rodzaju dodatki, ale wiele może ulec zmianie po premierze Bad Blood.

Zapowiadane w grudniu rozszerzenie wprowadza bardzo popularny ostatnio wieloosobowy tryb battle royale. Sieciowe strzelanki osiągnęły ostatnio gigantyczną popularność, głównie za sprawą Fortnite czy PlayerUnknown’s Battlegrounds. Techland idzie tym tropem, ale nie kopiuje żywcem od potężnej konkurencji. Zresztą tutaj podstawą jest parkour, który daje sporo innych możliwości. Co widać na pierwszym materiale wideo.

W Dying Light: Bad Blood gra ograniczona jest do sześciu graczy, ale to nie wszystko. By uniknąć kamperów, rozsiane na wyspie potężne zombiaki będą dostarczać próbki krwi. Zbierając ich odpowiednią liczbę będzie można uciec z wyspy, co będzie równoznaczne ze zwycięstwem. Cała zabawa polega na tym, że wszyscy znają lokalizację lądowania helikoptera, który zabiera gracza z wyspy. Mając komplet próbek krwi, szczęśliwiec stanie się głównym celem dla pozostałych graczy.

Zadanie z założenia jest proste – ewakuacja z wyspy. Gracze lądują na miejscu bez żadnego ekwipunku czy broni, który trzeba po prostu zdobyć. Wtedy można podjąć walkę o zdobycie kompletu próbek krwi, których jest tyle, że starcza tylko dla jednego gracza. Posiadacz wszystkich próbek nie będzie miał łatwego życia, bo przy helikopterze na pewno będzie czekał na niego komitet powitalny.

Jak widać Dying Light: Bad Blood oferuje zupełnie inne podejście do tematu. Ograniczenie liczby graczy wpłynie na zainteresowanie i nie każdemu fanowi Fortnite czy PUBG-a może się spodobać. Na pocieszenie – można wystartować w globalnym playteście. Wtedy przekonacie się, czy to rozwiązanie jest dla was odpowiednie.

Dying Light: Bad Blood wyjdzie jako samodzielny dodatek, nie wymagający posiadania podstawowej wersji gry. Techland na razie zapowiedział tylko wersję PC, ale wielce prawdopodobne jest, że trafi także na PlayStation 4 i Xboksa One. W końcu na tych platformach pojawił się pierwotny Dying Light. Premiera w nieokreślonym jeszcze dniu roku 2018.

Comments

comments