Jak wiemy z lekcji historii, pierwsza wyprawa Kolumba w roku 1492 zakończyła się odkryciem Ameryki. Po około dwóch miesiącach 90 osób na trzech okrętach dopłynęło do Wyspy Watlinga grupy Bahama. Tyle faktów, bo tutaj z naładowanymi armatami nadpływa gra Here Be Dragons.
„Przyduś Cherubina, darmozjadzie”, bo studio Red Zero Games przedstawia własną historię, gdzie gracz wybija mityczne potwory, by pozwolić sławnemu koledze Kolumbowi bezproblemowe odkrycie Nowego Świata. Jak piszą autorzy, przez urzędników wiedza o „Avant Armadzie” została wymazana i zapomniana. A przecież:
„Ktoś wcześniej musiał pokonać Krakena i trytony, przepędzić Lewiatana i wygnać wszystkie statki-widmo.”
I na tym polega zadanie gracza w tej satyrycznej strategii turowej. Przewodząc grupie normalnych inaczej kapitanów będziemy walczyć z potworami z głębin i innymi niespotykanymi przeciwnościami losu. Od Krakena, poprzez uwodzicielskie syreny (tu polegnie duża część męskiej części graczy), po drapieżne wieloryby. A wspomniałem, że załoga to absolutny top pomyleńców? Dziwaki, pomyleńce, świry, wariaci i czubki. I to właśnie ten dream team rozkazem króla (nie, to nie ja!) zostali zmuszeni do walki z mistycznymi przedstawicielami morskiego zoo. Do tego starcie z biurokracją, która może być gorsza od najstraszniejszych potworów z mrocznych głębin.
Here Be Dragons wyróżnia się raczej rzadko spotykaną oprawą graficzną, która stylizowaną jest na „żywą mapę”. I do mnie ta kreska trafia, niczym harpun w serce syreny czy szpinak w usta Popeye’a. Na grę trafiłem wiele miesięcy temu, lecz od tamtego czasu słuch po niej zaginął. Aż do teraz. Premiera na PC, iOS i Androida przewidziana jest na pierwszy kwartał 2019 roku.