Nie często polskie indyki wydawane są na Xboksa One. Tym ciekawiej się robi jeśli to jedyna konsola na liście obsługiwanych. 

O ZAMB! Redux wspominaliśmy kilka razy na łamach Graczpospolitej. Wielu pewnie jednak nie kojarzy czym jest tak gra, a więc w skrócie wytłumaczę o co chodzi. Jest to połączenie tower defense z grą akcji z widokiem z góry. Całość w komiksowej oprawie wizualnej. Aby zbędnie nie przedłużać od razu zdradzę, że każdy z tych elementów jest wykonany słabo.

Miks wszystkiego co przeciętne

Mechanika tower defense to obrona generatorów (zazwyczaj 2-3 sztuk) i stawianie wieżyczek. Niestety poziomy są proste jak budowa cepa i niczym się specjalnie nie różnią. Gra dzieli misje na trzy lokacje, ale oprócz nieco innej kolorystyki wielkich różnic nie widać. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że losowo generowane plansze byłyby tak samo ubogie.

Top down shooter w ZAMB! Redux to również żadna wielka atrakcja. Do dyspozycji mamy dwóch bohaterów (jeden ma broń palną, drugi walczy na krótki dystans). Walka żadnym z nich nie sprawia większej frajdy. Kompletnie nie czuć mocy w broniach. Stanie obok przeciwnika i patrzenie jak każdy kolejny pocisk zabiera mu minimalną ilość zdrowia nie jest szczególnie pasjonujące.

Oprawa wizualna to z kolei kompletnie pozbawiony charaktery komiksowy styl. Tutaj nie ma specjalnie o czym pisać. Żaden screen nikogo nie zachęci do zainteresowania się grą. Nie wymagam, aby gra miała HDR, 4K i inne fajerwerki wizualne. Chciałbym jednak, aby przynajmniej art style miał w sobie coś ciekawego.

Twórcy próbują nieco urozmaicić grę ulepszeniami. Szkoda jednak, że dotyczą one tylko wieżyczek i specjalnych ataków. Chciałbym mieć możliwość rozwijania moich dwóch bohaterów. Nowe bronie, których moc można zwiększać w trakcie zabawy, na pewno zwiększyłyby atrakcyjność ZAMB! Redux.

Jak ZAMB! trafiał na konsole

Po przejściu gry znalazłem w Internecie film, w którym jeden z twórców opowiada o kulisach przeniesienia ZAMB! na Xboksa One. Padło tam kilka zaskakujących dla mnie wniosków. Ekipa Nano Games zdecydowała się na port PC-towego ZAMB! Biomutant Extermination (po drodze zmieniono silnik i usunięto sieciowy co-op), bo gra została dobrze oceniona przez kogoś z Microsoftu i Sony. W niczym twórcom nie przeszkadzało, że oryginał nie został szczególnie ciepło przyjęty na Steamie (obecnie na garstkę recenzji użytkowników tylko 45% jest pozytywna), a gatunek stracił na popularności zanim produkcja trafiła na platformę Valve (tak przynajmniej uważają sami twórcy).

Co ciekawe, w powyższym wideo twórca gry sam mówi o tzw. efekcie potwierdzenia, który nieco zgubił ekipę na etapie testów wersji na PC. Szkoda tylko, że ponownie studio wpadło w tę pułapkę wierząc w miłe słowa Microsoftu i Sony. ZAMB! Redux nie ma żadnego potencjału, bo w każdym aspekcie jest do bólu przeciętny. Nie ma tutaj chociaż jednej mechaniki, która wyróżniałby grę na tle silnej konkurencji.

Nie zdziwię się więc, jeśli ZAMB! Redux przejdzie kompletnie bez echa. Pominięcie tej gry nie będzie zresztą żadną stratą. Może jak gra trafi do Games with Gold lub Game Pass przy okazji będzie można ją pobrać. Pod warunkiem oczywiście, że macie kompana do kanapowej kooperacji. Wtedy może mieć to jeszcze jakiś sens. Chociaż wydźwięk tej recenzji nie jest szczególnie optymistyczny, aż takiego dramatu z ZAMB! Redux nie ma. Mimo wszystko jeśli grę na Xboksie kupią dwie osoby na krzyż, studio Nano Games nie powinno mieć powodów do zdziwienia.

Comments

comments