Nie każde studio po pierwszej, dobrej grze, potrafi kolejnym projektem potwierdzić swoją pozycję. Ekipie OhNoo udało się nie tylko utrzymać poziom, ale i znacząco podnieść poprzeczkę.
Po bardzo udanym debiucie* liczyłem, że twórcy Tormentum wejdą na jeszcze wyższy poziom. Drastyczna zmiana stylistyki nie sprawiła, że przestałem wątpić w zespół OhNoo Studio. No i nie zawiodłem się. Tsioque już na wstępie pokazuje, że twórcy bardzo mocno przyłożyli się do pracy. Fabularny wstęp tworzy lektor (gra ma polski dubbing) czytający kolejne kartki z księgi, co sprawia wrażenie, że obcujemy ze spisaną baśnią. Główna bohaterka, tytułowa księżniczka Tsioque, musi odbić zamek z rąk złego czarownika. Jej matka, królowa, wyruszyła w podróż walczyć z potworem, a więc nie ma kim się bronić. Została tylko ona, mała dziewczynka z wyrazem twarzy jasno sugerującym, że w dorosłym życiu będzie straszną jędzą. Urokliwą jędzą.
Pierwsze spostrzeżenie po rozpoczęciu rozgrywki – ta gra jest śliczna! Fantastycznie wygląda i równie dobrze się rusza. Oprawę wizualną widać na screenach i nie ma tutaj specjalnie co opisywać. Każdy sam zauważy jak wysoki poziom osiągnęło studio OhNoo. Animacje z kolej trzeba obejrzeć w ruchu, a więc osoby znające Tsioque tylko z obrazków mogą nie zdawać sobie sprawy jak fantastyczną robotę udało się wykonać. Trudno się jednak temu dziwić, biorąc pod uwagę obecność studia Smile na liście autorów gry. Stojący za nim Alek Wasilewski to doświadczony i ceniony twórca komiksów i animacji. Tsioque wygląda dzięki temu tak fantastycznie, że dałoby się z tej gry zrobić świetny film animowany w klasycznym stylu.
Krótko po pierwszych zachwytach nad wizualiami przychodzi kolejne duże spostrzeżenie. Tqiosue ma dosyć specyficzne podeście do zagadek logicznych. Początek gry jest liniowy i często trafiają się w nim momenty, w których bohaterka zostaje złapana przez przeciwników. Nic nie tracimy, ponieważ od razu wczytuje się punkt kontrolny, ale niewątpliwie jest to dosyć ciekawe doświadczenie. Połączenie zagadek logicznych z elementami zręcznościowymi, głównie wynikającymi z konieczności szybkiego znalezienia rozwiązania. Nadaje to grze dynamiki, co w bardzo powolnym gatunku przygodówek jest ciekawym urozmaiceniem.
Aby recenzja Tsioque nie zamieniła się w poradnik przejścia gry, tylko w skrócie opiszę poziom zagadek logicznych. W większości przypadków są one sensowne i nie sprawiają wrażenia, że na rozwiązanie można wpaść tylko przeglądając solucje. Sam z nich korzystałem, bo taki jest mój specyficzny sposób przechodzenia gier (nie lubię zbyt długo zacinać się w jednym miejscu, brakuje mi wtedy cierpliwości). Mimo wszystko wiele fragmentów wykonywałem samodzielnie i dosyć płynnie. Na pewno poziom łamigłówek w Tsioque oceniam wyżej niż w Tormentum. To jeden z powodów, dla których chciało mi się przejść grę przy jednym posiedzeniu.
Duże znaczenie miał również fakt, że baśniowa opowieść szybko mnie wciągnęła. Zwłaszcza pod koniec zabawna historyjka zamieniła się w dosyć intrygującą przygodę, w której coraz to nowe elementy zaczynały burzyć logikę tego, co do tej pory widziałem. Finalnie jednak wszystko nabiera sensu. Ba, nawet niektóre zagadki z różnych momentów gry stają się jeszcze bardziej logiczne i pasujące do tego, o czym ostatecznie opowiada Tsioque. Jestem zresztą ciekaw skąd twórcy brali inspiracje do stworzenia takiej historii 😉 Nic więcej jednak zdradzać nie będę. Na pewno produkcję OhNoo warto przejść nie tylko dla designu, ale i samej opowieści. Zaskakuje równie mocno co w Tormentum, ale w znacznie inny sposób.
Rzadko się zdarza, że kończąc grę żałuję, że to już wszystko. Tak było w przypadku Tsioque. Nie jest to długa gra, ale przede wszystkim tak fantastycznie wykonana, że trudno się było od niej oderwać. W kategorii „najlepsza polska przygodówka 2018 roku” bezapelacyjnie numer jeden. Zdecydowanie wyższy poziom niż Earthworms czy Apocalipsis. Jestem nawet skłonny zaryzykować tezę, że to jedna z najlepszych rodzimych produkcji tego roku. Pewnie nie najlepsza, ale na pewno warta zagrania już teraz, bez czekania na promocje.
*Wiem, że OhNoo ma jeszcze kilka małych projektów na mobilki, ale świadomie je pomijam.