Dwuosobowy projekt Old School Racer 2 nie tylko przypomniał mi dawne czasy, ale i pozwolił odkurzyć Switcha.
Czym jest Elasto Mania wiedzą chyba wszyscy. Mi klasyk sprzed lat kojarzy się głównie z graniem na lekcjach informatyki. Jak bardzo jest to grywalne pokazuje sukces kilku tytułów, które w dużym stopniu nawiązują do tej mechaniki. Mam na myśli przede wszystkim polskie Urban Trial Freestyle czy ubisoftową serię Trials. Bohater tego tekstu, Old School Racer 2, nie ma może dużej skali, ale oferuje podobne doznania.
Na początku warto napisać kilka słów o dwóch osobach, które stoją za tym projektem. Są to Jarosław Majewski oraz Brytyjczyk, Matthew Brittle. Nasz rodak odpowiadał za około 40% prac (tak przynajmniej sam wyliczył), czyli warstwę graficzną czy animacje. Design to efekt wspólnych wysiłków obu deweloperów.
Sama mechanika to jazda motocyklem w 2D, pokonywanie przeszkód, walka z czasem i zbieranie znajdziek (po trzy na każdy poziom). Balans został tak ustawiony, aby znaleźć się gdzieś po środku. Etapów, w których konieczne jest jak najszybsze dotarcie do mety jest niewiele. Przeszkody również nie należą do najtrudniejszych i zazwyczaj szybko i łatwo można je pokonać. Nieco trudniej robi się przy zbieraniu niektórych znajdziek, których odpowiednia liczba jest potrzeba do odblokowywania kolejnych plansz.
Takie podejście do rozgrywki może być jednocześnie plusem i minusem Old School Racer 2. Gra nie stanowi zbyt dużego wyzwania (jedynie przy kilku dodatkowych planszach trzeba się nieco namęczyć), dzięki czemu można ją w miarę płynnie przejść. Twórcy nie zdecydowali się więc na to, aby testować zręczność gracza. Old School Racer 2 to raczej produkcja dostarczająca nieco relaksującej rozrywki. Idealna, aby siąść z konsolą na kanapie i chwilę pojeździć na motocyklu. Trudno jest tutaj zatrzymać się na jakimś etapie i kombinować z jego przejściem.
Chociaż taki balans rozgrywki może być dla niektórych problemem (zwłaszcza, że takie gry zazwyczaj oferują spore wyzwanie), ja bawiłem się całkiem nieźle. Mój Switch w ostatnim czasie nadaje się tylko do zbierania kurzu, ale dzięki Old School Racer 2 wreszcie miałem powody, aby częściej po niego sięgać. To zresztą nie tylko efekt konieczności napisania recenzji. Niedawno odpalałem kilka rodzimych produkcji i zazwyczaj dosyć szybko odpuszczałem widząc bardzo niską jakość. Tutaj jednak bawiłem się dobrze i z sukcesem dobrnąłem do ostatniej planszy.
Old School Racer 2 kosztuje niewiele, bo raptem 8 dolarów. Za taką cenę warto zainteresować się tematem, zwłaszcza mając miłe doświadczenia z podobną mechaniką. Nie jest to absolutnie pogromca serii Trials czy nawet Urban Trial Freestyle, ale potrafi dostarczyć kilka godzin niezłej zabawy. U mnie produkcja dwuosobowej ekipy Riddlersoft Games wywołała nawet silną potrzebę ogrania kolejnej gry tego typu. Dobrze, że właśnie na rynek trafia Trials Rising.