Nie wierzę, że recenzja Urban Trial Playground ma tak pesymistyczny wydźwięk. Nie wierzę, że dało się tę serię tak zepsuć. „Piękny” przykład na to, jak można zawalić sprawę decyzjami kreatywnymi i biznesowymi.
Urban Trial Freestyle było całkiem udaną odpowiedzią na niezwykle popularną kilka lat temu serię Trials. Krakowskie Tate Interactive długo pracowało nad tą produkcją, ale jak już udało się ją wydać, odniosła spory sukces na niemalże wszystkich platformach – PS3, PS Vita, PC i mobilkach. Tym bardziej niezrozumiałe było dla mnie to, co później wydarzyło się z serią. Na kontynuację czekaliśmy aż 4 lata (!?), a premiera ostatecznie odbyła się tylko na 3DS-ie (!?!?). Z jakiegoś powodu już po roku ekipie Tate Multimedia (po drodze zmieniła się nazwa studia) udało się wydać kolejną odsłonę o podtytule Playground. Miało być lepiej, a wyszedł twór dla mnie tak niezrozumiały, że nie potrafię zrozumieć jak w czasie produkcji można było podjąć tyle złych decyzji.
Urban Trial Playground pogrążyły dwa rodzaje błędów – artystyczne i biznesowe. W pierwszym przypadku ktoś wpadł na idiotyczny pomysł odejścia od tego czym seria była do tej pory. Poprzednie części, podobnie jak marka Trials, to gry o pokonywaniu bardzo trudnego toru za pomocą motocykla. Wyzwaniem było dojechanie do mety. Tym razem plansze są krótkie i proste. Celem jest przede wszystkim zdobycie maksymalnej liczby punktów za ewolucje. Niestety dostępne tricki to obrót do przodu/tyłu oraz jazda na jednym kole. Absolutnie bezsensowne było oparcie połowy gry na tej mechanice. Druga połowa to z kolei te same plansze, ale tym razem pokonywane na czas. Znowu możliwości jest tyle co nic, a więc zabawa ogranicza się do wciskania gazu i unikania wysokich skoków, które tylko marnują cenne sekundy. Tak spłycić rozgrywkę to jednak wielka sztuka.
Drugi rodzaj błędów popełnionych przez ekipę Tate Multimedia to kwestie stricte biznesowe. Komuś chyba zaszkodził nadmiar newsów o świetnej sprzedaży Switcha i zdecydował, że Urban Trial Playground zostanie wydane tylko na tę platformę. Problemem jest nie tylko mocne ograniczenie grupy odbiorców. Platforma Nintendo ma jednak mnóstwo wad, co aż nadto widać przy tej grze. W czasie rozgrywki niezwykle ważne jest robienie wysokich skoków za pomocą lewego analoga. Ten jednak najlepszy nie jest, przez co czasami ciężko było wykonać ewolucję. Postanowiłem więc sprawdzić jak gra sprawdzi się po podłączeniu do telewizora z Pro Controllerem. Niestety mimo horrendalnej ceny nie jest to szczególnie dopracowany pad, a więc grało się na nim równie mało wygodnie.
Zabawa na dużym telewizorze była jednak bolesna z jeszcze innego powodu. Switch to technologicznie sprzęt z najniższej półki, co niestety mocno widać po jakości oprawy wizualnej w Urban Trial Playground. Jednego dnia grałem na moich 50 calach w Far Cry 5 na Xboksie One X – 4K + HDR prezentują się wręcz obłędnie. Nawet kilkuletnie Zaginięcia Ethana Cartera w takiej rozdzielczości pozwala się tylko zachwycać. Następnego dnia na tym samym telewizorze odpalam jednak Urban Trial Playground, które wygląda dosłownie jak gra z ery PS2. Na małym ekranie Switcha prezentuje się to znośnie (wiele robią słoneczne lokacje przypominające Los Angeles). Na telewizorze to jednak wygląda jak dokładnie to samo rozciągnięte na 50”. Nie widać w tym nawet rozdzielczości 720p!
Całość ratuje fakt, że jazda motocyklem sama w sobie jest całkiem przyjemna. Całą grę zniszczyły jednak bezsensowne decyzje o odejściu od mechaniki znanej z Urban Trial Freestyle i wydanie gry tylko na Switchu. Wiem, że newsy o świetnej sprzedaży kreują atrakcyjną perspektywę łatwych zysków. Pamiętajmy jednak, że konsola Nintendo ostatnio coraz mocniej przyciąga słabe i przeciętne gry. Nawet w Polsce do Switcha najbardziej ciągnie te ekipy, które nie mają nic szczególnego do zaoferowania. Ciekawe rodzime produkcje na najnowszej platformie Nintendo można policzyć na palcach jednej ręki. Reszta, a jest tego sporo, to tytuły w najlepszym wypadku przyzwoite.
Tate Multimedia postanowiło iść w ten bajzel, zamiast wykorzystać doświadczenie z Urban Trial Freestyle i stworzyć porządną kontynuację. Bardziej rozbudowaną, dopracowaną i wyglądającą na miarę możliwości Xboksa One i PlayStation 4. Teraz, kiedy seria Trials tylko pogłębia osiągnięte dawno dno, szansa na objęcie pozycji lidera była ogromna. Zamiast tego wyszło wielkie rozczarowanie dla fanów serii. Polecam poczekać do pierwszej przeceny.
PS. Gra potrzebuje patcha, bo często zalicza błędy, przez które trzeba ją uruchamiać od nowa. Zdarzyło mi się to kilka, a nawet kilkanaście razy!